Hermiona szła Hogwarckim korytarzem niosąc w
ręce stos książek.
- Pomóc ci? – usłyszała rozbawiony głos za sobą.
Odwróciła się gwałtownie upuszczając tym samym
książki.
- Fred? – zdziwiła się i natychmiast
zarumieniła. – Co ty tutaj robisz? Stęskniłeś się za szkołą?
- Za szkołą nie – odpowiedział, przyglądając się
jej uważnie, po czym schylił się i pozbierał książki.
- Poradzę sobie – powiedziała szybko Hermiona,
widząc jak rudowłosy kieruje się do gabinetu.
- Nie kłóć się ze mną – mruknął i puścił jej
oczko. – Ze mną nie wygrasz!
- Nawet nie próbuję – wyszeptała i ruszyła za
nim.
Gdy zbliżali się do biblioteki, usłyszeli
hałasy.
- Co się dzieje? – zapytała Hermiona i ruszyła w
tamtą stronę.
- Gdzie ty idziesz?! – zawołał Fred, odłożył na
bok książki i dogonił Gryfonkę.
- Jak to gdzie? – oburzyła się. – Jestem
prefektem naczelnym! Muszę sprawdzić, co się dzieje!
- Jasne, po co mieć spokój – zaśmiał się
rudowłosy, lecz zamilkł, gdy ujrzał wściekły wzrok Hermiony.
Gdy wyszli zza rogu, ujrzeli czworo czwarto
rocznych grających w eksplodującego durnia.
- Co wy tu robicie?! – zapytała Hermiona
groźnie, podchodząc do nich.
- Gramy – odpowiedział rezolutnie jeden z
uczniów.
- No, co ty powiesz – Fred zaśmiał się pod
nosem.
- Nie można grać na korytarzu! – powiedziała
stanowczym głosem Hermiona.
- Przecież nikomu nie przeszkadzamy – oburzył
się inny.
- Nie ważne, macie wracać do swoich pokoi
wspólnych! – powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Dobrze – mruknęli i powoli ruszyli do swoich
pokoi, gdy nagle jeden z nich uśmiechnął się do Freda i wyciągnął z kieszeni
żółtą kulkę.
- Odłóż to! – krzyknął Fred, lecz gdy chłopiec się
tylko uśmiechnął, złapał Hermionę za rękę i pobiegł szybko korytarzem.
- Co ty robisz? – zapytała Hermiona, z trudem
nadążając za rudzielcem.
- Ta żółta kulka to mój i Georga najnowszy
wynalazek – powiedział szybko Fred i rozejrzał się dookoła. – Schowamy się w
Pokoju Życzeń!
Szybko tam pobiegli. Gdy weszli do środka,
usłyszeli pisk i zaraz nastała cisza.
- Co się stało? – zaniepokoiła się Hermiona i
chciała wyjść, lecz drzwi się nie otworzyły. – Dlaczego nie możemy stąd wyjść?!
- Ten nasz wynalazek – zaczął Fred niepewnie. –
Ja i George nadal go testujemy! Nie wiem, skąd ten mały go ma!
- Co ta kulka robi? – zapytała Hermiona.
- Powoduje uwięzienie osób w najbliższym pustym
pomieszczeniu – mruknął.
- I to ma być coś złego? – zdziwiła się
Hermiona.
- No to nie… – odparł i spojrzał na nią
poważnie. – Te osoby muszą mówić prawdę!
- Czekaj… znaczy, że nie możemy kłamać? –
zapytała zaniepokojona Hermiona.
- Tak – powiedział Fred i spojrzał na nią z
lekkim uśmiechem. – Ale pociesz się, że to trwa tylko dwie godziny!
- Dwie godziny? – wyszeptała Gryfonka,
rozglądając się po przytulnym pokoju, westchnęła i usiadła na jednej z kanap.
- Wiesz, to nie będzie takie złe – zapewnił ją
Fred, siadając w fotelu i puścił jej oczko. – Możesz się o mnie wszystkiego
dowiedzieć!
- A ty o mnie – odpowiedziała z lekkim
uśmiechem, po czym odwróciła głowę w drugą stroną. – I to mnie niepokoi –
mruknęła cicho, więc jej nie usłyszał.
Przez chwilę siedzieli w ciszy.
- Może w coś zagramy? – zaproponował Fred.
- W co? – zapytała Hermiona.
- W eksplodującego durnia albo w szachy?
- Nie lubię tych gier – przyznała Gryfonka.
- To co proponujesz? – zapytał rudzielec.
- Może porozmawiamy?
- Ok., a o czym? – zapytał z uśmiechem.
- O wszystkim – odpowiedziała wzruszając
ramionami. – Jak idzie wam prowadzenie interesów?
- Świetnie – odparł Fred z entuzjazmem. – Obroty
wzrosły, mamy pomysły na kolejne produkty… – Hermiona słuchała go z
uśmiechem, zawsze lubiła jak rudzielec opowiadał, był wtedy taki szczęśliwy, co
i jej poprawiało humor. – … a George wpadł na genialny pomysł z
niebieskimi centaurami, mają dwadzieścia centymetrów i gdy wsadzimy je do wody…
nie nudzę cię?
- Nie – zaprzeczyła od razu rumieniąc się. – To
co mówisz jest bardzo ciekawe!
- Ok, ale zmieńmy temat – powiedział i spojrzał
na nią rozbawiony. – Dlaczego rozstałaś się z Ronem?
- Ja… – zaczęła, odwracając głowę. – Po prostu
nie kochałam go, a on mnie, jesteśmy przyjaciółmi…
- Masz kogoś? – zapytał cicho.
- Nie – mruknęła i spojrzała mu w oczy. – A ty?
- Też nie – odpowiedział z uśmiechem. – Mam
straszne wymagania!
- Jakie? – zainteresowała się.
- Moja wymarzona dziewczyna ma być piękną,
wspaniałą, szczerą, kochającą kobietą! – Hermiona uśmiechnęła się z trudem,
chciała wyjść, zaszyć się w swoim pokoju i zapomnieć o swoim wymarzonym
facecie, który siedzi obok i mówi o kobiecie, którą ona nie jest. – A twój
wymarzony facet?
- Musi mnie kochać, być przy mnie w trudnych
momentach, musi wytrzymać moje mądrości, to że uwielbiam czytać… – wymieniała
cicho.
- Nie masz za dużych wymogów – powiedział
zaskoczony Fred. – Dziewczyny najczęściej chcą żeby facet był bogaty,
przystojny, żeby inne jej zazdrościły!
- Ja nie jestem taka! – oburzyła się. –
Myślałam, że o tym wiesz!
- Wiem – odpowiedział szybko. – Po prostu mówię,
jakie spotkałem dziewczyny.
- Może źle szukasz – warknęła zła.
- Może – przyznał, wzruszając ramionami.
Nastało milczenie. Każde z nich pogrążył się w
swoich myślach.
Hermiona zerknęła na Freda i westchnęła cicho. Wiedziała,
że nie ma u niego szans, lecz to jej nie przeszkadzało cieszyć się jego
towarzystwem… Chciałaby, żeby ujrzał w niej swoją wymarzoną dziewczynę, ale nie
jest ona piękną ani wspaniałą kobietą, więc to ją dyskwalifikuje. Prawda jest
taka, że zrobiłaby by wszystko, aby mu się przypodobać, ale wyglądu nie zmieni.
- Fred, czy ty jesteś zakochany? – zapytała
poważnie i przygryzła wargę.
- Tak – odparł nie patrząc na nią.
Hermiona poczuła łzy pod powiekami, szybko je starłaby
ich nie zobaczył.
- A jaka ona jest? – zainteresowała się.
- Jest moim ideałem, ale niestety nic do mnie
nie czuje – odparł.
Hermiona spojrzała na niego ze współczuciem, ona
cierpiała z nieodwzajemnionej miłości, lecz nie chciałaby i on to przeżywał.
- A może się mylisz? – zapytała. – Może cię
kocha, ale jest nieśmiała?
- Jest odważną młodą kobietą! – odpowiedział z
uśmiechem.
- Od dawna ją znasz?
- Od kilku lat – odparł.
- Może jednak się mylisz i ona odwzajemnia twoje
uczucia! – powiedziała pewnie. – Nieodwzajemniona miłość jest największym
cierpieniem!
- Wolę, żebym to ja cierpiał, a nie ona –
mruknął. – Mam nadzieję, że ona się w kimś zakocha, i będzie szczęśliwa.
Hermiona poczuła się samolubna, nie wiedziała,
jak zareagowałaby na inną kobietę obok Freda, czy byłaby gotowa cieszyć się
jego szczęściem? Chyba tak, lecz byłoby to bardzo bolesne.
- A co byś zrobił gdyby odwzajemniała twoje
uczucia? – zapytała cicho.
- Ożeniłbym się z nią – odpowiedział poważnie,
po czym wybuchnął śmiechem. – Może zmieńmy temat?
- Dobrze – zgodziła się. – Co sądzisz o Ginny i
Zabinim?
- Nie mam nic do Blaise’a, ale na początku to
była szok – zaśmiał się rudzielec. – Zawsze wyobrażaliśmy sobie ją z Harry’m!
- Ale jest szczęśliwa z Diabłem – powiedziała
Hermiona.
- To prawda – przyznał Fred i zaległa cisza.
Nie odezwali się więcej, każdy pogrążył się we
własnych myślach. Gdy upłynęły dwie godziny, wyszli posyłając sobie jedynie
słabe uśmiechy, rozchodząc się w dwie strony.
Hermiona siedziała w bibliotece, ucząc się do
egzaminów, od zamknięcia w Pokoju Życzeń minął tydzień. Gryfonka starała się,
jak mogła, żeby nie myśleć o rudzielcu, lecz niestety nie ma wpływu na swoje
sny, w których Fred Weasley występował jako główny bohater.
- Hermiono możemy porozmawiać? – zapytał Harry
siadając obok niej.
- Jasne – odpowiedziała, zamknęła książkę i
uśmiechnęła się do przyjaciela. – Co się stało?
- Muszę cię o coś zapytać, ale nie wiem, czy się
nie obrazisz – powiedział wybraniec niepewnie.
- Harry, możesz mnie zapytać o wszystko! –
odpowiedziała stanowczo Hermiona.
- Kochasz Freda? – zapytał szybko.
- Co?! – Gryfonka spojrzała na niego
zaszokowana. – Harry skąd… skąd ten pomysł?
- Widzę jak na niego patrzysz – wyznał
wzruszając ramionami.
- Czekaj! Ty widzisz?! – wykrzyknęła Hermiona,
lecz szybko zamilkła, przypominając sobie, gdzie się znajduje. – Harry, ale
jeżeli ty to widzisz, to znaczy…
- To znaczy, że wszyscy to dostrzegają –
dokończył za nią Potter z lekkim uśmiechem. – Ale jeżeli cię to pocieszy, to
Ron jeszcze się nie zorientował!
- Gdyby on też wiedział, to równie dobrze
mogłabym wykrzyczeć to w Wielkiej Sali! – przyznała z uśmiechem Hermiona.
- Dlaczego nie jesteś z Fredem, jeżeli go
kochasz? – zapytał po chwili milczenia Harry.
- Ponieważ on mnie nie kocha – mruknęła smutno.
- Wiesz, to dziwne, ale on mi odpowiedział, że
nie jesteście razem, ponieważ to ty go nie kochasz – powiedział Harry i
wyszedł, zostawiając Hermionę samą.
Gryfonka zdumiona spojrzała za przyjacielem, nie
wiedziała, co o tym myśleć.
Nagle dotarło do niej, co powinna zrobić, miała
dość niepewności. Może zrobi z siebie kretynkę, ale przynajmniej będzie
wiedziała na czym stoi.
- Fredzie Weasley! Jesteś najgłupszym facetem,
jakiego w życiu spotkałam! – krzyknęła Hermiona, wchodząc do Nory i patrząc na
rudowłosego siedzącego wraz z resztą rodziny przy stole.
- Hermiono co się stało? – zapytała
zaniepokojona Pani Weasley.
- Przepraszam – odpowiedziała Gryfonka i
odetchnęła głęboko. – Ale ma pani idiotę za syna!
- Hermiono, ja… – zaczął Fred, wstając.
- Wystarczyło powiedzieć, że mnie nie kochasz –
przerwała mu Hermiona ze smutnym uśmiechem. – A nie opowiadać Harremu, że ja
nie kocham ciebie!
- Ale ja… ja powiedziałem prawdę – odezwał się
zaskoczony Fred.
- Jak prawdę? – krzyknęła i podeszła do niego. –
Czy ty ślepy jesteś?! Przecież kocham cię jak wariatka!
- A ja ciebie jak wariat – odparł rudzielec i
wbił się ustami w jej usta.
Cała rodzina obserwowała całującą się parę z
uśmiechem.
- Nareszcie – mruknęła Ginny.
- Zostawmy ich samych – powiedziała Pani Weasley
i wszyscy skierowali się do salonu.
- Hermiono – wyszeptał Fred, gdy oderwali się od
siebie i oparł czoło o jej czoło.
- Kocham cię Fred! – powiedziała, patrząc mu w
oczy.
- Ja też cię kocham, chciałem nawet kupić tym
dzieciakom jakiś prezent za zamknięcie nas w pokoju życzeń – wyznał.
- Kupimy im – zdecydowała, całując go czule.
- Hermiono, to co mówiłem o ideale kobiety i o
tym, co bym zrobił jakbym ją znalazł to prawda – powiedział poważnie.
- Prawda? – zapytała cicho, a w jej oczach
pojawiły się łzy. – Ja muszę iść!
- Hermiono – Fred złapał ją za rękę. – Co się
stało?
- Ja nie spełniam twoich kryteriów – wyszeptała,
spuszczając głowę.
- Jak nie?! – wykrzyknął. – Jesteś piękną,
wspaniałą, szczerą, kochającą dziewczyną!
- Ja? Ja nie jestem piękna! – zdziwiła się.
- Jesteś – odparł stanowczo i przytulił ja
mocno. – Dla mnie jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie i mam zamiar się z
tobą ożenić!
- Naprawdę? – zapytała szeptem.
- Naprawdę – powiedział, całując ją czule. –
Wszystko, co mówiłem wtedy, było prawdą!
- Ja też – odpowiedziała, rumieniąc się.
- Hermiono, jak się czujesz? – zapytał nagle
Fred.
- Dobrze, a jak mam się czuć? – spojrzała na
niego zaskoczona.
- Wiesz, zawsze słyszałem, że kobieta zakochana
czuje ćmy w brzuchu – powiedział, wzruszając ramionami.
- Nie ćmy, tylko motyle! – zaśmiała się Hermiona
i przytuliła się do niego mocniej. – I wiesz co? Czuję je za każdym razem, gdy
cię widzę.
- A będziesz się śmiała, gdy powiem, że ja też?
– zapytał cicho.
Hermiona spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się
czule.
- Nie, nie będę się śmiała – powiedziała i
pocałowała go delikatnie. – Kocham cię, Fredzie Weasley.
- A ja ciebie, Hermiono Granger – przyznał i uśmiechnął
się wesoło. – Coś mi się zdaje, że od dzisiaj przestaniesz narzekać na nudę…
******
Hermiona Granger… Od czterech lat Hermiona
Weasley przypomniała sobie słowa męża dokładnie w dzień ich czwartej rocznicy,
gdy leżała na szpitalnym łóżku i przeklinała cały ród męski.
- Jeszcze trochę, Pani Weasley i zobaczy Pani
swoją córeczkę – powiedziała uzdrowicielka.
Hermiona spojrzała na nią ze łzami w oczach.
- Ja nie wierzę już pani! – odpowiedziała cicho.
– Od kilku godzin mi to Pani mówi!
- Hermiono, dasz radę – pocieszył ją Fred
stojący obok przy łóżku.
- Ty się nie wtrącaj! – powiedziała stanowczo. –
Od dzisiaj śpisz w gościnnym!
- Skarbie, ty też chciałaś dzieci! – przypomniał
jej.
- Tak! Chciałam! Ale nie wiedziałam, że poród
tak boli! – wyjąknęła, gdy poczuła następny skurcz.
- Ale pomyśl, że nasza córka będzie najlepszym
prezentem na rocznicę – powiedział z uśmiechem.
- I tylko to cię ratuje – wyszeptała i spojrzała
na niego z uśmiechem. – Nazwiemy ją Emily…
- Oczywiście, kochanie!
- Będę jej czytała książki – rozmarzyła się
Hermiona.
- Oczywiście, kochanie!
- Będziemy chodzili z nią na spacery!
- Oczywiście, kochanie!
- Będzie grzeczną dziewczynką? – podpowiedziała
rozbawiona uzdrowicielka.
- Jeżeli Pani uważa, że moja córka z genami męża
będzie grzeczna, to się pani myli – odpowiedziała z uśmiechem Hermiona.
- Ej! – oburzył się Fred, lecz po chwili
wzruszył ramionami. – Choć w tym przypadku moja żona ma rację!
- Myh, jak zawsze – mruknęła Hermiona i
uśmiechnęła się do niego czule.
Byli małżeństwem od czterech lat, a parą od
pięciu. Fred oświadczył się jej zaraz po zakończeniu przez nią Hogwartu. Od
tego czasu faktycznie nie mogła narzekać na nudę. Miała za męża jedną połówkę
zwariowanych rudzielców, którzy uwielbiali psoty. Sama parę razy była ich
adresatką, za co Fredowi się obrywało! Hermiona była szczęśliwa, miała męża,
który ją kochał, wielką wspaniałą rodzinę oraz za chwilę córeczkę, która już
jest oczkiem w głowie jej pomysłowego męża, który postanowił sam urządzić jej
pokój. Hermiona gdy tylko przypominała sobie o wielkim rudym misiu w rogu
pokoju, o łóżeczku który Fred wraz z Georgiem, potem z Billem, Charliem i
Ronem próbowali złożyć sposobem mugolskim, lecz dopiero pojawienie się Harrego,
który zrobił to za nich, pomogło, o półeczce z książeczkami, o masie zabawek…
za każdym razem na jej twarz wpływał wielki uśmiech.
- Jeszcze jeden raz – rozkazała uzdrowicielka i
po chwili Hermiona usłyszała płacz swojej nowo narodzonej córeczki.
- Jest śliczna – powiedział Fred, gdy godzinę później
siedział obok Hermiony która trzymała rudą dziewczynkę w ramionach. – Po
mamusi.
- Nasza wiewióreczka – zaśmiała się Hermiona.
- Zabrała stanowisko Ginny – powiedział Fred,
przytulając żonę.
Pięć
lat później
- Emily Weasley! – Hermiona weszła do pokoju
swojej córeczki i spojrzała na nią zaszokowana.
Rudowłosa dziewczynka stała na środku pokoju,
obok niej siedzieli dwuletni bliźniacy Hugo i Artur cali umazani zielonym
proszkiem.
- To nie tak, jak myślisz, mamusiu – powiedziała
Emily z niepewną minką.
- Nie tak – przyłączyli się rudowłosy chłopcy z
promiennymi uśmiechami.
- A jak? – zapytała z wysoko uniesioną brwią.
- No, tata z wujkiem Georgiem dali nam ten
proszek, ale nie powiedzieli, jak działa! – odpowiedziała dziewczynka. – Więc
posypałam nim bliźniaków, żeby sprawdzić działanie!
- I nic ci nie wyszło, myh? – zapytała
rozbawiona Hermiona.
- No, nie – odparła ze smutną minką Emily. - Nie
wiem czemu!
- Ja wiem – zaśmiała się Hermiona. – A ty
zapytaj tatę, dlaczego dał ci brokat!
- Brokat?! – Emily spojrzała na proszek z bliska
i zmarszczyła czoło. – Tata sobie ze mnie zażartował!
- Widocznie – Hermiona wzięła za ręce swoich
synów i skierowała się do łazienki, gdy usłyszała głos męża, który wrócił z
pracy.
-Tata wrócił?! – zapytała Emily, wystawiając
głowę z pokoju.
- Tak – zachichotała Hermiona, wiedząc że jej
córka na pewno zemści się na ukochanym tatusiu.
Fred wszedł po schodach i spojrzał rozbawiony na
swoich synów.
- Dlaczego oni są cali w brok… – nie dokończył,
ponieważ zrozumiał co go teraz czeka.
- Tato! – wykrzyknęła Emily, stając przed ojcem
w pozie Molly Weasley.
Hermiona rozbawiona wzięła synów do łazienki
pozostawiając męża na łasce córki. Gdy bliźniaki były już wykąpane i przebrane
usłyszała z korytarza piski i krzyki.
- Zlituj się, córeczko! – wołał Fred.
- Nigdy! – wykrzyknęła Emily.
Hermiona niepewnie otworzyła drzwi i zaczęła się
śmiać, widząc córkę i męża walczących na plastikowe miecze.
- Musisz ponieść karę! – zawołała Emily.
- Ja nieszczęsny – Fred udał mdleje i padł na
podłogę. Bliźniaki, głośno krzycząc, dopadli do niego i zaczęli łaskotać ojca.
Emily odrzuciła miecz i przyłączyła się do braci.
Hermiona przypatrywała się swojej rodzinie z
uśmiechem. Odkąd była z Fredem jej życie było wspaniałe, Fred był wspaniały
mężem i ojcem, mieli cudowne dzieci… Ich bajka nie miała szczęśliwego
zakończenia! Ich bajka nadal trawa…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem z bloga : http://dramione-draco-hermionka.blogspot.com/ i http://georgehermiona.blogspot.com/
Jestem Julka i pierwszą miniaturkę napisałam zamiast Moniki ;) Wiem że idealna nie jest ale...